Po śniadanku w Panoramie oczywiście Pita + dżem ruszamy dalej. Dzisiaj mamy jedziemy do Fes.
Rytuał parzenia wyśmienitej marokańskiej herbaty
Zanim jednak na dobre pożegnamy się z piaskami Sahary i opuścimy to urocze miejsce zamieniamy nasze motory na te przesympatyczne stworzenia. Przez chwilę czujemy się jak Tuaregowie - ludzie Sahary. Mimo, że to tylko turystyczna przejażdżka daje odrobinę wyobrażenia o trudach i codziennym życiu tych ludzi. Swoją drogą Wielbłądom szło znacznie lepiej niż nam na motocyklach w tym piachu.
Lokalesom też szło lepiej niż nam
Nastał wreszcie czas w którym tak naprawdę zaczęliśmy powrót do domu. Z Merzougi jedziemy to Fes. To już niestety droga powrotna. Po drodze fantastyczne oazy zieleni. Na tym suchym teranie woda oznacza życie. Wszędzie gdzie jest odrobina wody natychmiast pojawia się zieleń i życie.
Całkiem fajna niespodzianka. Trafiliśmy na tereny na których żyły sobie małpy. Nauczyły się, że tam gdzie pojawia się człowiek jest jedzenie. Małpy praktycznie jadły z ręki.
Krajobraz z pustynnego przekształcił się a leśny. Jechaliśmy dosyć wysoko. temperatura znacznie spadała. zaczął w końcu padać deszcz ze śniegiem. zaświeciła mi się śnieżynka a termometr wskazywał 1 st C. Dobrze że na niższych partiach zrobiło się nieco cieplej bo nieźle zmarzłem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz