środa, 17 września 2014

Bałkany motocyklem dzień 6

Po nocnym zwiedzaniu Kororu czas ruszać dalej. Jak co rano pakowanie i w drogę. Tuż obok naszego pensjonatu była mała piekarnia, w której serwowali wypiekane smakołyki. My zamówiliśmy tylko sobie po pizzę.



Marina w mieście Trivat. Łódeczki były naprawdę imponujące




 
Podczas jazdy wzdłuż Adriatyku nie mogliśmy nie odwiedzić tego słynnego miejsca. To chyba najbardziej rozpoznawalne miejsce z Czarnogórze. Sveti Stefan to niegdyś wioska rybacka. Teraz urządzono tam luksusowy hotel a rybaków wysiedlono w głąb lądu.


 
Nie tylko jazdą na motorze człowiek żyje. To długo wyczekiwana chwila żeby zsiąść z tego motoru i zanurzyć się w ciepłych wodach Adriatyku. Było super.







Nie zabrakło też wtrętu historycznego. Odwiedzamy Stary Bar (Stari Bar) to ruiny zabytkowego średniowiecznego otoczonego murami niezamieszkałego miasta. Miasteczko położone jest na malowniczym skalistym wzgórzu około 4 km w kierunku wschodnim od współczesnego Baru. Jest to jedno z najciekawszych i najchętniej odwiedzanych miejsc w tej części adriatyckiego wybrzeża.
 
 





 
Po zwiedzeniu ruin starego miasta wskakujemy na motorki zasuwamy do Albanii. Zajeżdżamy nad albańskie wybrzeże. Ale zaraz chyba coś jest nie tak? Przed kilkoma godzinami kąpaliśmy się na pięknej i czystej plaży w Czarnogórze a tu na plaży kupa śmieci, piasek jakiś taki czarny, woda niby ta sama ale od tego piasku zmieniła całkowicie kolor. Publiczne ubikacje to taki syf że lepiej w ogóle tam nie zaglądać. Nie tego się spodziewałem. Jak tak ma wyglądać ten rozwijająco się turystycznie kraj to ja dziękuje. Nie zostajemy nad morzem bo nie ma po co. Hotele są, ale dopiero w budowie, życia na ulicach nie widać. Żadnych atrakcji nad wodą również. Może byliśmy w złym miejscu - nie wiem, ale wrażenie kiepskie. Decyzja podjęta jedziemy dalej. Kolację jemy już w Tiranie.
 
Do stolicy Albanii wjeżdżamy już po południu.Miało być strasznie, miały być korki i wariactwo na drodze a nic takiego nie było.
 
Na ulicach normalny ruch jak to w mieście a to przecież największe miasto Albanii. Po raz kolejny szukamy korzystamy z booking.com, więc po chwili mamy już zabukowany hotel. Po wyśmienitej kolacji (różnego rodzaju sałatki, dodatki i ryba) jaką zaproponował nam kelner a mało nam brzuchów nie rozerwało ruszyliśmy zwiedzać miasto by night. Szybko trafiliśmy do dzielnicy rozrywkowej miasta. Była tam niezliczona ilość ogródków i dyskotek na wolnym powietrzu. Z każdej strony dobiegała muzyka. I to nie taka nastrojowa, cicha tylko głośna muza i basy, ze aż płuca się trzęsły. Nie wiem jak okoliczni mieszkańcy są w stanie to wytrzymać.
Na wzmiankę zasługuje tam również Albańska młodzież w swoich wypasionych furach. Cały czas jeżdżą tam wypasione mercedesy AMG, BMW serii M i inne. Obowiązuje jedna zasada im większy szpan tym lepiej. Większość jeździ z zapalonym w środku światłem, bo przecież oprócz samochodu musi byś jeszcze widoczny właściciel. Czy oby na pewno właściciel? Skąd niby dwudziestoparo latek w tym tak naprawdę biednym kraju ma pieniądze na taki samochód? Ja nie wiem. W internecie jest sporo opowieści i legend na ten temat.
Generalnie klimat Tirany Ok. Na pewno mogę polecić zwiedzenie tego miasta.    
 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz