Z Sarajeva wyjeżdżamy z samego rana. Pogoda umiarkowana z przewagą deszczowej. Jakoś tak szaro i buro. Po drodze robimy kilka przymusowych postojów bo na głowę leje się deszcz.
Naszym dzisiejszym celem jest Mostar i wodospady Kravica. Pogoda nieco się poprawia ok południa. Zza chmur wychodzi słoneczko a i widoki o wiele lepsze. Jedziemy drogą nr E73 wzdłuż rzeki Neretva. Droga przepiękna z prawej strony lazurowa woda rzeki a z lewej strome zbocze górskie z całym mnóstwem tuneli.
Około południa dojechaliśmy do Mostaru. Mostar to wizytówka Bośni i Hercegowiny. Biały kamienny most nad szmaragdową Neretwą, kolorowe tureckie domy z charakterystycznymi pięterkami haremów i orientalny zapach nad straganami na wąskich uliczkach. W Mostarze. To wszystko dodaje niebywałego uroku.
W Mostarze spotykamy moto-turystów z Koszalina. Później kilkakrotnie spotykamy się i rozmawiamy na drodze.
Błądząc maksymalnie jak się da jakimiś szutrowymi ścieżkami w końcu dojeżdżamy do wodospadów Kravica. Miejsce naprawdę fajne. Godne polecenia. Co ważne możne spokojnie wjechać tam motocyklami a nawet rozbić camping. Początkowo mieliśmy plan żeby zostać tu na noc jednak w końcu zdecydowaliśmy że jedziemy dalej.
Ruszyliśmy więc w kierunku Czarnogóry a dokładniej w kierunku Parku Narodowego Durmitor. Jechało się wyśmienicie. Wjeżdżaliśmy w coraz wyższe partie gór. Temperatura znacznie spadła i zanim się obejrzeliśmy zrobiło się całkiem ciemno. Jadąc zupełnie po ciemku po krętych górskich drogach w końcu dojechaliśmy do jakiegoś czynnego hotelu. To coś w zasadzie przypominało jakiś komunistyczny moloch niż hotel. Nie było specjalnie wyjścia zostajemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz