Początek jak zwykle to kupa zamieszania i załatwiania wszystkiego na ostatnią chwilę
Jak to już bywa przed wyjazdem niby wszystko dopięte na ostatni guzik a to się okazuje że jeszcze coś... to to że czegoś nie ma. Ato coś jeszcze w pracy trzeba załatwić. I tak w ogóle to właśnie wtedy najwięcej się dzieje, wszystko się wali i pali. Udaje się w końcu ogarnąć ten bałagan i można jechać. Motki zapakowane. Zaczyna się więc kolejna przygoda Bałkany motocyklem 2014.
Początkowo plan był taki że jedziemy w czterech. Z planem jednak w życiu różnie bywa i w dniu wyjazdu okazało się że jedziemy tylko w trójkę.
Około południa w końcu wyjeżdżamy z Elbląga. Nie śpieszymy się zbytnio ponieważ nasz czwarty współtowarzysz podróży Tomek miał nas dogonić gdzieś po drodze. W konsekwencji dojechaliśmy zaledwie do Łodzi a Tomek do nas nie dojechał. Następny dzień to szybki strzał ostatnie tankowanie w PL i Czechy
Na ostatniej stacji przed granicą (Bohumin) tankowanie mieli też uczestnicy tegorocznego rajdu Złombol. W tym roku uczestnicy do pokonania mają drogę z Polski do Hiszpanii. Na starcie stawiło się ponad 400 załóg w swoich wypucowanych brykach. To same klasyki, które lata swojej świetności dawno mają za sobą. Podjeżdżające co chwila żuki, nysy maluchy, duże fiaty wymalowane i oklejone robią oszałamiającą furorę. Dodatkowo cały złombol to akcja charytatywna wspomagająca domy dziecka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz